Władysław Czerny Wielkim Wizjonerem był
Architektura zespołów osiedleńczych to chyba najbardziej niedoceniona książka o architekturze. Rok wydania – 1972, a tyle trafnych uwag, bardziej aktualnych dziś niż wtedy. Wiele idei zbliżonych jest do Języka Wzorców Alexandra, ale jest też kilka nowych. Zwłaszcza dotyczących sporu, jaką metodą budować dom – gospodarczą czy z prefabrykatów? (o tym poniżej).
Główne przesłania Czernego to:
- NIE dla wysokiej architektury w miastach – niska zabudowa jednorodzinna z przydomowym ogródkiem jest lepsza socjalnie oraz ekonomicznie.
- NIE dla zagęszczania zabudowy w mieście – argumenty poprawy wydajności komunikacyjnej i obniżki kosztów uzbrojenia są bezpodstawne. A zagęszczanie zabudowy ma uzasadnienie tylko w spekulacji gruntami.
- NIE dla „linii prostej, najmniejszego oporu” czyli stawiania domów (oraz wyznaczania działek) po linii prostej. Domy powinny się wpasowywać się w teren a nie w ulicę, być częścią zastanego ekosystemu a nie tworzyć go od nowa.
- NIE dla samochodów w mieście. A jeśli jakaś ulica jest konieczna, to wzdłuż niej powinny znajdować się co najwyżej parkingi i śmietniki a nie domy mieszkalne.
- NIE dla administracji – to mieszkańcy muszą posiadać teren i opiekować się nim. Dobre to nie tylko dla terenu ale również budowania relacji międzysąsiedzkich.
W odróżnieniu od Alexandra, Czerny stawia na budownictwo przemysłowe – z prefabrykatów. Przy odpowiednio często zmieniających się modelach prefabrykatów, architekci będą w stanie projektować spójne, wygodne osiedla, które nie będą trącać monotonią. Ale muszą to robić architekci – osoby potrafiące widzieć całość zarówno zabudowy jak i terenu/ekosystemu. Inaczej zamiast kompozycji wyjdzie typowy „zestaw”. Oglądając ostatnie modele Ideabox lub Clayton iHouse zastanawiam się czy Czerny znowu nie miał racji?!
(..) godne dyskusji byłyby aksjomaty o prefabrykacji ciężkich elementów budowlanych w kombinatach przemysłowych i dostarczaniu ich koleją lub ciężkimi pojazdami motorowymi na dla dalekie odległości.
Wiele przykładów starej (zabytkowej) zabudowy poucza, że domy standaryzowane przez regionalny obyczaj – na przykład drewniane chałupy wiejskie – tworzą znakomite zespoły związane żywo z krajobrazem. Mimo jednostajności ich kształtu nie tworzą bynajmniej zespołów monotonnych. Przeciwnie natomiast, pretensjonalna mieszczańska pogoń za „oryginalnością” kształtu każdego domu z osobna tworzy, mimo dzikiego chaosu, najbardziej szarą formę i nudną monotonię. Niestety ta pogoń za oryginalnością, bez względu na otoczenie jest dość częstą cechą projektantów-epigonów. Jeśli do tego dodamy swobodny dobór budynków „typowych” ze strony inwestora lub wykonastwa, otrzymamy typowy „zestaw „zamiast kompozycji.
(s. 209)
a co z zabudową kwartałową w miastach? dajmy na to w Bydgoszczy wzdłuż Brdy jest obszar niezagospodarowany ok. 10ha i teraz mają wybudować tam osiedle mieszkaniowe… trzeba wpisać się w kontekst istniejącej zabudowy… W.Czerny fajnie opisuje to wszystko z orientacją zabudowy itd., ale jak to się ma dobudowania w istniejących już zespołach?
W.Czerny najprawdopodobniej zaleciłby przekształcić w tereny zielone. Idealne miejsce – tuż nad Brdą. Oczywiście tak się nie stanie – po 1989 terenów zielonych jeszcze nigdzie nie przybyło. Wszyscy chcą tylko zabudować ludziom trawnik przed blokiem, w imię tzw. „zagęszczania”. Podobno będzie wtedy wszędzie bliżej. Tak jak „bliżej” ma teraz Warszawa, dla której dziś jedyne rozwiązanie to metro – samochodem ani autobusem nikt nigdzie tam nie dojedzie w szczytach.
Dobre miejsce w Bydgoszczy to między Centrum a Fordonem. Skupić cały teren przy nowej linii tramwajowej (przed rozpoczęciem inwestycji), uzbroić i wtedy sprzedawać. A tak – znów rozdano pieniądze przypadkowym właścicielom gruntów (bo niewątpliwie wzrosną na wartości).
Jeszcze lepsze miejsce – tysiące hektarów między Bydgoszczą i Toruniem. Tak kiedyś pisał Czerny, że tereny te powinny być przeznaczone pod niską (parterową) zabudowę jednorodzinną z przydomowym ogródkiem. Miasta natomiast powinny zoorganizować komunikację/infrastukturę na tych terenach (jak poprzednio – po skupieniu najpierw gruntów). Wtedy ludzie mogliby opuścić zabudowę „koszarową” czyli bloki i wieżowce. Deaglomeracja a nie zagęszczanie (tj. dobudowywanie).