Domy nad Wartą - im się udało

Domy nad Wartą – im się udało

Para architektów kupuje ziemię rolną w wymarzonym miejscu, dzieli ją na siedliska i rozsprzedaje wśród wcześniej dobranych sąsiadów. Następnie wszyscy budują podobne domy według jednego projektu. Niemożliwe? Ta prawdziwa historia jest  inspiracją dla wszystkich marzących o własnym domu, przy skromnym budżecie.

(Źródło: http://ladnydom.pl/).
Decyzja o poszukiwaniu nowego miejsca na dalszą część życia zapadła szybko, pozostało jedynie określenie konkretnej lokalizacji. Monika i Grzegorz spodziewali się dużych problemów ze znalezieniem działki, bo w ich okolicy było wielu chętnych na osiedlenie się poza miastem. Na szczęście okazało się, że właśnie owo duże zainteresowanie przenosinami za miasto i mały budowlany boom w ich środowisku stały się sprzymierzeńcami naszych gospodarzy… Ale zacznijmy od początku.

Monika i Grzegorz, po krótkich acz intensywnych poszukiwaniach, zorientowali się, że jedyne atrakcyjne z ich punktu widzenia miejsce nadające się na osiedlenie to zbocze maleńkiej dolinki wcinającej się w wysoką krawędź moreny czołowej pradoliny Warty. Tę pradolinę pokochali już w czasach, gdy cieszyli się urokami pierwszego własnego mieszkania. I choć mieli serdecznie dosyć blokowych klimatów oraz ciasnoty, nie chcieli wyrzekać się urokliwego towarzystwa malowniczej rzeki, z którą zdążyli się bardzo zżyć.

Wystawiona na sprzedaż działka miała jednak poważne wady. Po pierwsze, była działką rolną.

Po drugie, jej powierzchnia – ponad 1,5 ha – sprawiała, że cena zakupu przekraczała możliwości młodych inwestorów. Postanowili się jednak nie zrażać. Ustalili, że mają szansę na odrolnienie ziemi. Szybko wpadli też na pomysł, aby nieruchomość kupić wspólnie z innymi chętnymi do zmiany miejsca zamieszkania. Dało to im rzadki luksus dobierania sobie sąsiadów – a podziału gruntu na sześć działek budowlanych postanowili dokonać już jako jego prawomocni właściciele. I tu właśnie bardzo pomocny okazał się mały budowlany boom. Kompletowanie przyszłych sąsiadów trwało bowiem całe… dwa dni. I nawet trudno się dziwić, bo każdy, kto zobaczy to miejsce, niemal od razu zostaje nim oczarowany i oczyma wyobraźni widzi siebie przed domkiem w dolince…

Niestety, pojawiły się i trudności. Właściciel gruntu w ostatniej chwili postanowił zatrzymać dla siebie część wystawionej poprzednio na sprzedaż ziemi. Wskutek tego do podziału zostało mniej niż wcześniej zakładano i docelowe parcele przeznaczone pod budowę domów stały się węższe – bo nikt z umówionych wcześniej przez Grzegorza i Monikę wspólników nie chciał zrezygnować z inwestycji.

Monika i Grzegorz chcieli stworzyć budynek o prostej, zwartej i tradycyjnej bryle, który wpisze się w „okoliczności przyrody” i będzie spójny z pozostałą zabudową malowniczej miejscowości. Zależało im też na zbudowaniu domu na miarę – bez generujących koszty zbędnych metrów.

Założenia projektantów podzielili również pozostali właściciele działek, bowiem postawione w sąsiedztwie domy powstały na podstawie tego samego, choć zmodyfikowanego na ich potrzeby projektu. To niewątpliwie nadaje zabudowie doliny określony rytm i ład.

Fot. Bartosz Makowski – http://ladnydom.pl

Fot. Bartosz Makowski – http://ladnydom.pl

Fot. Bartosz Makowski – http://ladnydom.pl

Fot. Bartosz Makowski – http://ladnydom.pl

Fot. Bartosz Makowski – http://ladnydom.pl

Fot. Bartosz Makowski – http://ladnydom.pl

Fot. Bartosz Makowski – http://ladnydom.pl

Fot. http://ladnydom.pl